Dwa mecze w sobotę, dwa w niedzielę i sezon 2017/2018 oficjalnie przejdzie do historii.
Po raz ostatni na boisko wybiegną cztery nasze zespoły, żaden z meczów nie ma już jednak znaczącego wpływu na pozycję Niebieskich w tabeli.
Dodajmy, że podczas najbliższego weekendu do Chorzowa zawitają trzy zespoły z Sosnowce: Zagłębie, KKS Czarni oraz AKS Niwka. W jedynym wyjazdowym spotkaniu zmierzymy się z rywalem zza miedzy - AKS-em Cez Wyzwolenie Chorzów.
Poniżej nasz ostatni w tym sezonie plan meczowy:
Czytaj więcej: LIGA: Ostatnie cztery mecze - trzech rywali z Sosnowca
Trener Mateusz Markiewicz: Na pewno szkoda dzisiejszego meczu, ponieważ daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy. Przegraliśmy bardzo niezasłużenie. Szybko, w bardzo dobrym stylu odrobiliśmy stratę i wyszliśmy na początku drugiej połowy na prowadzenie, ale to, co działo się na boisku w przekroju całego meczu nie da się opisać słowami. W pierwszych czterech minutach z boiska zeszło trzech kontuzjowanych zawodników i to po faulach, których sędzia nie odgwizdał. Rozumiem rywalizację sportową, ale to nawet nie była gra na granicy faulu, tylko brutalne wejścia, których nie chciał widzieć arbiter spotkania. Na dodatek podejmował niezrozumiałe decyzje, nie zaliczając nam na przykład prawidłowo zdobytej bramki.
Czytaj więcej: U13/2005: ''Mecz kończyliśmy w siódemkę'' - przegrana z Unią
Trener Mateusz Markiewicz: Ogólnie bardzo dobry mecz z obu stron, agresywna, dynamiczna gra, akcje do przodu - graliśmy jak równy z równym. Wiadomo jaka była stawka tego meczu, ale chłopcy dali radę. Zagraliśmy dużo lepszy mecz, aniżeli w pierwszej rundzie, ale paradoksalnie przegraliśmy go i to w ostatniej sekundzie. Błąd indywidualny poskutkował rzutem wolnym i w jego konsekwencji straciliśmy gola, po którym od razu sędzia odgwizdał koniec spotkania. Mieliśmy dziś dużo klarowniejszych sytuacji, gdyby dwie z nich wykorzystał Wolski czy Letkiewicz, to wynik mógł być inny. Ciągle, wygrywając dwa kolejne mecze, możemy zostać mistrzami tej ligi, choć na pewno będzie to duży wysiłek energetyczny dla chłopaków, którzy muszą przetrawić pierwszą przegraną.
Za nami kolejny Wojewódzki Finał Śląskiej Ligi Orlików o Puchar Marszałka Województwa Śląskiego w Piłce Nożnej Dziewcząt i Chłopców. 24 zespoły w trzech kategoriach wiekowych z całego województwa rywalizowały na obiektach sportowych powiatu bieruńsko-lędzińskiego już po raz szósty w historii.
We wczorajszych finałach, do których droga wiodła przez szereg eliminacji, nie zabrakło przedstawicieli Szkoły Podstawowej nr 21, w której trenują zawodnicy naszej Akademii oraz UKS-u Ruch Chorzów.
Trener Mateusz Markiewicz: Były to zawody szkolne i cieszę się bardzo, że udało się nam dojść aż do finału, bo po drodze pokonywaliśmy zawodników takich drużyn jak Gieksa czy też GKS Tychy.
Czytaj więcej: 2005: Trzecie miejsce w Wojewódzkim Finale Śląskiej Ligi Orlików 2018
Nadchodzi czas pożegnań z rozgrywkami ligowymi sezonu 2017/2018.
W najbliższych dniach swoje ostatnie mecze ligowe rozegra siedem z jedenastu drużyn i jak to zwykle bywa na finiszu, czeka nas niemała dawka emocji.
O tym, co przed nami przeczytacie poniżej w zapowiedzi każdego z meczów. Dodajmy tylko, że żegnamy się z trwającym sezonem spotkaniami wyjazdowymi - aż w jedenastu wystąpimy bowiem w charakterze gości.
Sześć spotkań w sobotę, wolna od rozgrywek niedziela, a potem aż do czwartku kolejne mecze, w których trzykrotnie staniemy przed szansą wywalczenia awansu.
Zapraszamy do zapoznania się z naszym cotygodniowym planem!
Czytaj więcej: LIGA: Emocjonujące finisze, 11 wyjazdowych spotkań na zakończenie sezonu
Trener Mateusz Markiewicz: Zagraliśmy dzisiaj z ostatnią drużyną w tabeli, która myślę na 100 % spada z ligi. Widać było, że Sarmacja nastawiła się na zagęszczenie środka pola, była nisko ustawiona, czekała na nasz błąd w rozegraniu i wyprowadzenie kontr. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy klarownych sytuacji, ale po rzucie wolnym Poloka dobrze odnalazł się Tukaj, który wykorzystał sytuację sam na sam i zdobył bramkę, która okazała się zwycięską. Paradoksalnie oddaliśmy tylko jeden strzał, ale to wystarczyło. W drugiej połowie tworzyliśmy zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych, oddawaliśmy więcej strzałów, ale piłka nie znajdowała drogi do bramki.